Pieniądz musi krążyć czy przechowywać wartość?

 Słowo „krążyć” oznacza w tym wypadku, że musi być dokonywana jak największa ilość wymian daną jednostką pieniądza w danym okresie czasu.

Dokonywanie wymian za pośrednictwem pieniądza jest jedną z ważniejszych jego funkcji. Ale nie jedyną. Równie ważna jest możliwość przechowywania wartości, co ułatwia proces oszczędzania, czyli gromadzenia kapitału niezbędnego do rozwijania wydajniejszych procesów produkcji. 

Gdyby ilość pieniądza była stała, to znaczy gdybyśmy pominęli to, że ona się zmienia, to zwiększenie ilości zakupów w pewnym okresie musiałoby oznaczać zmniejszenie poziomu oszczędności. Powiedzielibyśmy więc, że tempo krążenia się zwiększyło, bo ta sama ilość pieniądza „obsłużyła” większą ilość wymian. Ale czujemy chyba, że coś w takim sformułowaniu jest nie tak. W analogicznym wcześniejszym okresie było dokonywanych mniej zakupów bo większa część była używana przez ludzi jako czynnik przechowujący wartość a mniejsza do dokonywania wymian. Kiedy proporcja ta zaczęła się odwracać, to co raz więcej pieniędzy było wydawane na zakupy i stąd większa ilość transakcji w przeliczeniu na jednostkę pieniądza, a nie z powodu większego tempa krążenia.  Jeszcze prościej tłumacząc; każda złotówka dokonała takiej samej ilości wymian na jednostkę czasu co wcześniej, ale większa ilość złotówek wzięła w tej wymianie udział - stąd, błędnie zakładając stałą ilość pieniądza, mamy większy wskaźnik krążenia. 

Spójrzmy na to samo z perspektywy równania obiegu Fishera;

cena X ilość wymian = tempo krążenia X ilość pieniędzy

Póki ceny nie zdążyły wzrosnąć a wzrosła ilość wymian, to oznacza, że albo musiało wzrosnąć tempo krążenia albo ilość pieniądza. 

Rośnie oczywiście ilość jednostek pieniądza uczestniczących w tych transakcjach kosztem jednostek znajdujących się na saldach gotówkowych ludzi a nie tempo krążenia każdej jednostki. Ale można to też błędnie zinterpretować, że wzrosło tempo krążenia przy stałej ilości pieniędzy.

W gospodarce wolnej od przymusu taki mechanizm musiałby mieć związek z tym, że we wcześniejszym okresie ludzie zgromadzili większe salda zmniejszając zakupy, umożliwiając tym samym większe inwestycje w wydajniejsze procesy produkcji, co spowodowało większą produkcję towarów, niższe ich ceny a w dalszej kolejności odwrócenie tej tendencji i zwiększenie zakupów zmniejszając oszczędności. 

W gospodarce sterowanej można w jakikolwiek sposób (np. zmniejszając wartość pieniądza czyniąc utrzymywanie go nieopłacalnym) wymusić na ludziach owo zmniejszanie sald gotówkowych i poziomu oszczędności na rzecz zwiększania zakupów. Takie sterowanie gospodarką zawsze wywoła w  pewnym ograniczonym czasowo okresie efekt boomu. Poprawienie sytuacji uwidaczniające się ożywieniem, zwiększeniem zakupów, produkcji…

Ale okres ten będzie ograniczony faktem niemożliwości utrzymywania tego zwiększonego poziomu produkcji. Bo efektywność procesów produkcji zależy od ich kapitalizacji. Przynajmniej potrzebny jest kapitał na amortyzację a rzeczywiście na wymianę technologiczną, a więc poziom oszczędności w stosunku do konsumpcji nie może się obniżać na dłuższą metę, bo ograniczy to efektywność a więc ilość dostępnych dóbr i zakończy okres pozornego boomu czy „ożywienia”.

Czy naturalny boom i wzrost dobrobytu z mojego przykłady gospodarki wolnej od przymusu był wynikiem tego, że ludzie  zmniejszyli oszczędności a zaczęli konsumować, czy też tego, że we wcześniejszym okresie oszczędzali i rozwijali procesy produkcji? Czy wzrost konsumpcji jest skutkiem czy przyczyną prawidłowego rozwoju gospodarczego?

Niektórzy twierdzą, że przyczyną i skupiają się na stworzeniu mechanizmów wymuszających tę konsumpcję. To tak, jakby kierując się obserwacją, że pojawienie się grzybiarzy w lasach oznacza wysyp grzybów, zaganiać ich tam siłą licząc, że spowoduje to pojawienie się prawdziwków.

Pieniądz nie musi ani krążyć ani być utrzymywany na saldach. Pieniądz ma zaspokajać potrzeby ludzi. Jeżeli ci chcą aby krążył to ma krążyć a jeżeli chcą oszczędzać i zwiększać salda gotówkowe, to tak ma być. O tym powinni decydować działający i podejmujący decyzje ludzie a nie władza wyznająca błędne dogmaty o potrzebie wymuszania krążenia, a faktycznie o przesuwaniu proporcji sald gotówkowych do pieniądza w obiegu na rzecz tego używanego w transakcjach bieżących.

Ekonomiści wyznający takie teorie będą skupiali się na znajdowaniu i prawnym wymuszaniu stosowania substytutów pieniądza - czyli czogoś szybko zbywalnego (papiery wartościowe mające płynny kurs poprzez giełdę, zapisy na kontach bankowych ...), czyli mogącego być szybko zamienione na pieniądz kiedy dokonuje się wymiany, a zastępującego ten pieniądz do momentu dokonania wymiany, kiedy leżałby "bezużyteczny" na saldach.
Jest to nic innego jak zwiększanie ilości pieniądza a nie tempa krążenia jego jednostki, poprzez przesuwanie stosunku pieniądza na saldach do pieniądza w obiegu. Takie zwiększanie ilości pieniędzy prowadzi do zaburzenia prawidłowych proporcji pomiędzy inwestycjami na poszczególnych etapach produkcji, co zgodnie z Austriacką Teorią Cykli Koniunkturalnych musi doprowadzić do kryzysu.